Ewelina uczyła się, jak ja to określam, w trybie obserwatora, czyli chodziła na zajęcia, słuchała, co mówiłem, chłonęła informacje, ale potrzebowała dużo czasu na przeprocesowanie tego, co usłyszała. Długo dojrzewała do tego by wykonać fotografię. Janek z kolei pracował zrywami. Gdy miał dobry dzień, to góry przenosił, a gdy zły – robota leżała odłogiem. Ale nie narzekam. Cały urok pracy z młodzieżą polega właśnie na tym, że część czasu poświęca się fotografii, a część nauce samego procesu nauki oraz temu, jak odnaleźć się w coraz bardziej komplikującym się życiu i we własnej twórczości.
Ewelina, aby robić swoje zdjęcia dyplomowe, wychodziła po zmroku na ulice Wrocławia, szukając ujęć, które miały w sobie potencjał narracyjny, filmowy. O swoich fotografiach mówi, że gdy na nie patrzy, widzi, jak wszystko się na nich rusza. I że wówczas może zobaczyć czas, który trwał przed zrobieniem zdjęcia i potem. Same fotografie nie zdradzają miejsca ani czasu, w którym zostały zrobione. Ich estetyka przywołuje prace Alfreda Stieglitza wykonywane w nurcie nowej rzeczowości, gdzie nowe spojrzenie, nowe sposoby kadrowania łączą się jeszcze z XIX-wieczną piktorialną tematyką. Starszy mężczyzna spacerujący ośnieżonym chodnikiem, grupa małych baletnic, które przez okrągłe okno kamienicy patrzą w stronę aparatu czy doskonale skomponowany kadr pokładu barki zacumowanej przy brzegu.
Fotografie Janka miały zupełnie inną estetykę. Jego pięć wielkoformatowych wydruków nawiązuje do metod komponowanie i sposobu komunikacji, które znamy z kampanii społecznych. Przypominają prace Annie Leibovitz, której zdjęcia nie muszą, a chyba nawet nie powinny być oglądane w cyklach, bo jedno zdjęcie to jedna historia. Janek w swoich pracach opowiada o miłość, o obawach przez związkiem z drugą osobą, lub przed jej utratą.
W reklamowo-plakatowych ujęciach mówi o obawie o przyszłość w dobie kryzysu klimatycznego. Jedyna uwaga do pracy Janka dotyczy jakości wydruków i sposobu oprawy, ale takie niedociągnięcia zdarzają się wówczas, gdy młodzi i ambitni ludzie biorą na siebie za wiele obowiązków w tym samym czasie.
Dyplomy różnią się pod każdym względem: estetycznym, tematycznym, metod pracy z fotografią i podejścia do jej roli. Łączy je to, że od autorów wymagały ogromnego nakładu pracy i braku zgody na jakikolwiek twórczy kompromis. Pozostaje życzyć im kolejnych udanych projektów i konsekwencji w byciu wymagającym wobec siebie i fotografii. Nie byłbym sobą, gdybym nie napisał, że zazdroszczę przyszłym nauczycielom tych młodych ludzi.
Karol
Polityka prywatności
Powered by Rupika